Gdy dojeżdżaliśmy do następnego punktu naszej podróży byliśmy w pełni zrelaksowani bo wiedzieliśmy, że na miejscu jest szybka ładowarka i będziemy mogli podczas gry naładować samochód, którym właśnie jechaliśmy. W hotelu, w którym spaliśmy, nie było takiego urządzenia, a nasz mercedes nieśmiało prosił się o dodatkową energię przed kolejnymi eskapadami. Zanim trafiliśmy na miejsce, które zlokalizowane jest w Bytomiu, opowiedziałem Tadeuszowi o mojej wpadce, która mogła skończyć się dla mnie dramatycznie. Prowadziłem raz jako konferansjer masową imprezę na stadionie Szombierek i na początku nieustannie podawałem informacje o wyniku jakiegoś ważnego piłkarskiego meczu Polonii Bytom, który odbywał się w tym samym czasie. Przestałem to robić, gdy jakaś miejscowa życzliwa mi osoba zwróciła mi uwagę, że takie informacje mogą być na tym obiekcie niebezpieczne. Nie przez przypadek przywołałem tę historię, bowiem kolejna odsłona Golfowej Geografii Polski w postaci Tadeusza i mnie zawitała na Armadę, która powstała na nieużytkach po kopalni Szombierki.
Jest to pierwsze pole, które stworzone zostało na terenach pogórniczych. Człowiekiem, który wiele lat temu miał wizję, by ten obszar stał się miejscem rekreacyjno-mieszkalnym był Michał Goli, który dumnie podkreśla, że Arabowie zbudowali pole na pustyni, a on ze swoją ekipą wykreował coś takiego na kamieniu odwęglonym zwanym haldexem. Tylko znawcy tematu potrafią to w pełni docenić, zdając sobie sprawę, że taka powierzchnia nie posiada warstwy glebowej i roślinności. By zbudować na tym pole trzeba było wszystko nawieźć.
Michał Goli to jeden z tych pasjonatów golfa, który potrafił doprowadzić swoje marzenia do realizacji. Gdy w 2008 roku kupił 100 hektarów ziemi Srebrne Stawy, które były terenami szkód górniczych, nikt nie wierzył, że będzie można tak to zrewitalizować, by powstało tu osiedle domków jednorodzinnych i 9-dołkowe pole golfowe. Potrafił, mimo wielu przeciwności i rozmaitych problemów, wybudować obiekt do uprawiania jego ukochanej dyscypliny sportu. Zaczynał co prawda wiele lat temu od rajdów samochodowych ale potem jego serce zawładnął golf. Jest jedną z pierwszych osób na Śląsku, która ponad 30 lat temu zaczęła uprawiać ten sport.
Gdy zaparkowaliśmy przy ładowarce i znaleźliśmy się na Armadzie, zlokalizowanej w samym centrum osiedla domków jednorodzinnych, poczuliśmy ogromną siłę przyciągania tego miejsca. To kultowy rejon Bytomia. Znajdowała się tu największa kopalnia tego miasta KWK Szombierki, która istniała od 1870 do 2004 roku. Wiele już po niej nie pozostało poza wieżą wyciągową szybu Krystyna, która została wpisana do rejestru zabytków. Pewnym nawiązaniem do przeszłości jest wiata nad driving range’em, której konstrukcja nawiązuje do kopalnianych korytarzy. Zwrócił nam na to uwagę menadżer pola – Jakub Gustaw – który powitał nas w skromnym domku klubowym, częstując na początku przepyszną kawą.
„Byłem jeszcze na studiach, gdy w 2004 roku Michał Goli zaproponował mi pracę na driving range’u w Tychach, którego był twórcą” – przypominał swoje golfowe początki nasz gospodarz. Przez moment zaczynamy rozmawiać o tym szczególnym miejscu dla historii śląskiego golfa wspominając ówczesnego greenkeepera, sławetnego Miecia z wytatuowanym Vinetou na ramieniu, który swego czasu okrutnie mnie ochrzanił za nieprawidłowe ustawianie piłki. „Musimy pojechać na ten nowy tyski driving range, który jest ponoć imponujący”, kończymy tę część naszej rozmowy z jasnym postanowieniem.
Wracając do Armady – to Jakub, który też jest trenerem – opowiada nam o początkach tego szczególnego miejsca. Zaczynali w 2011 roku od trzech dołków, by już 2012 rozegrać pierwsze klubowe mistrzostwa na 9-dołkowym polu. W zeszłym roku było zatem oficjalne 10-lecie tego klubu.
„Najpierw miejscowi byli bardzo sceptycznie nastawieni do tej inwestycji. Byli przyzwyczajeni do tego, że mogli tu przyjść i wykąpać się w tych srebrnych stawach, które zaraz będziecie mogli podziwiać. Potem jednak zaczęli przekonywać się do pola. Niektórzy nawet stali się golfistami. Grywa tu regularnie człowiek, który był w kopalni Szombierki ratownikiem” – Jakub z dużym przejęciem przekazuje nam informacje dotyczące pola, do którego ma ogromny sentyment.
Nie pytamy o to kto je zaprojektował, bo już dawno przeczytaliśmy na stronie Armady, że zajął się tym uznany profesjonalista Christoph Stadler. Nawiązując z nim współpracę brano pod uwagę fakt, że projektant szczególną uwagę przywiązuje do walorów przyrodniczych, jakie oferuje teren inwestycji. Nie było inaczej również w tym wypadku, a to co zaplanowano skupiało się wokół malowniczego zbiornika wodnego, zasilanego wodami dołowymi nieczynnych kopalń. Po kilku latach na 20 hektarach powstało 9-dołkowe pole, którego malowniczość zaskakuje wszystkich, którzy po raz pierwszy tu się pojawiają. Michał Goli w każdym niemal wywiadzie podkreśla, że ten rejon Bytomia poprawił w niebywały sposób wizerunek miasta. Udało się stworzyć unikalną rzecz w środku wielkiej aglomeracji. Warto mieć na uwadze, że podróż z Armady do centrum Katowic czyli do sławetnego Spodka trwa 15 minut. Gdy słyszymy to po raz kolejny z ust Jakuba Gustawa to zaczynamy z warszawskiej perspektywy szczerze zazdrościć śląskim golfistom. Mają w zasięgu kilkunastu minut kilka pól golfowych wokół siebie. Armada jest dla wielu z nich najważniejsza.
„Klub ma 260 członków, a w tej imponującej jak na polskie warunki liczbie jest aż 70 juniorów”, przyznaje z dumą trener, któremu szczególnie bliska jest praca z młodzieżą. Armada słynie z działalności na rzecz najmłodszych adeptów golfowej sztuki w całej Polsce. Według wielu znawców klub ten ma od lat najlepszą juniorską drużynę, co dobitnie potwierdzają wyniki na wielu krajowych i zagranicznych turniejach. Gdy pytamy o prawdziwe powody takiego stanu rzeczy, nasz rozmówca po chwili zastanowienia entuzjastycznie odpowiada: „Od samego początku dzieci i juniorzy grali na bytomskim polu na preferencyjnych warunkach. Władze klubu uznały, że w tym jest przyszłość dla śląskiego golfa. Postanowiliśmy zapewnić juniorom odpowiednie warunki do treningów, poświęcić swój czas i pracę na organizację wyjazdów oraz opiekę nad zawodnikami. Wszystko po to, by stworzyć monolit i zespół utożsamiający się z Armada GC”. To przyniosło spodziewane efekty. Młodzi golfiści związani z Armadą zaczęli robić coraz większe postępy i zdobywać krajowe laury. Kinga Kuśmierska, do której należy rekord pola – 66, Nina Pitsch czy Łukasz Bogusz – to juniorzy należący do krajowej czołówki.
Oczywiście nie bierze się to z niczego. Ludzie stanowiący trzon szkoleniowy Armady zachęcają jak tylko mogą dzieciaki do przychodzenia z rodzicami na driving range, by wziąć udział w akademii. To się niesamowicie sprawdza, bo mamy już cztery grupy treningowe, z czego najmłodsi mają 5 lat. „Widzicie te blokowisko tam za osiedlem domków jednorodzinnych? Wielu naszych młodych golfistów rekrutuje się właśnie z tych domów. Przychodzą tutaj nagminnie, by darmowo poćwiczyć w ramach naszej akademii” – Jakub pokazuje ręką wieżowce rysujące się na tle bezchmurnego nieba. Praca z młodzieżą to można powiedzieć priorytet dla ludzi związanych z bytomskim obiektem.
„Od Michała Goliego dostaliśmy „zielone światło” i wolną rękę w działaniach juniorskich. Dodatkowo Zarząd Armada GC zaoferował juniorom prowadzącym handicap w naszym klubie preferencyjne warunki do gry oraz treningu indywidualnego. Każda osoba do 18 roku życia, która prowadzi hcp u nas w klubie, nie płaci za prawo do gry na polu. Dodatkowo, przyznajemy juniorom zniżki pakietowe na driving range (cena za żeton spada do ok. 4 zł) oraz zapraszamy na szkolenie sportowe”.
Jesteśmy po wielkim wrażeniem golfowej pracy u podstaw, jaką wykonuje się w Armadzie. Siedzimy na wygodnych fotelach przed domkiem klubowym. Można stąd, jak na żadnym innym znanym nam polu, zobaczyć od razu aż trzy greeny. To rzecz unikalna. Delektujemy się tym, obserwując jednocześnie roboty przy remoncie pobliskiej restauracji, która będzie również pozasportowym magnesem, by pojawić się na tym pięknym golfowym obiekcie. „Ciekawostką jest, że w domku klubowym najlepsze miejsca zarezerwowane są dla tych z najniższym HCP. To poprawia atmosferę”, dodaje Jakub Gustaw.
Armada jest kolejnym dowodem na to, że główną siła napędową polskiego golfa są ludzie owładnięci niesamowitą pasją do tego jedynego w swoim rodzaju sportu. Ta miłość sprawia, że mimo wielu przeciwności losu i kłopotów tworzą na lata coś, co integruje wszystkie golfowe pokolenia.