Aby się dostać na pole, któremu poświęcony będzie kolejny odcinek naszych golfowych podróży, musimy za każdym razem minąć pewien najbardziej charakterystyczny w Polsce posąg mężczyzny, który z wysokości kilkudziesięciu metrów pokazuje nam rękoma, na jaką odległość od flagi najlepiej uderzyć by zrobić para. Potem przejeżdżamy powoli, zgodnie z przepisami przez centrum Świebodzina, gdzie wiele lat temu była Elterma, zakład produkujący na szeroką skalę piece dla przemysłu. Z naszego punktu widzenia to bardzo ważna informacja, bo właśnie tam po ukończeniu Wyższej Szkoły Inżynieryjnej w Zielonej Górze pracował przez 14 lat Andrzej Zawistowski – człowiek który stworzył jedno z najbardziej popularnych pól golfowych w Polsce. Zanim jednak wpadł na pomysł by zbudować Kalinowe Pola, najpierw, dzięki ciężkiej pracy, wykorzystując polską transformację ustrojową, stał się właścicielem fabryki, w której zaczynał zawodową karierę, by później stać się światowym liderem w swojej branży. Jego firma specjalizuje się w rozwiązaniach dla obróbki cieplnej w próżni, aluminium i w atmosferach oraz w lutowaniu wymienników ciepła i metalurgii próżniowej.
Jak sam podkreśla w wywiadach to właśnie biznesowe obowiązki sprawiły, że zetknął się w ogóle z golfem, który stał się po jakimś czasie jego pasją. Do tego olimpijskiego jakby nie było, sportu wciągnęli go jego amerykańcy partnerzy.
Kalinowe Pola darzymy szczególnym sentymentem. Tadeusz z racji, że spędza tutaj często wakacje, a ja, że zaliczyłem na tym polu swoje pierwsze birdie. Do tego historycznego wydarzenia doszło na dołku numer 5 – par 3. Nic więc dziwnego, że uwielbiamy co roku wracać do tego wyjątkowego na naszej mapie miejsca.
Ostatnim razem jednak na spotkanie z panem Andrzejem wybrał się tylko Tadeusz, przejeżdżając elektrycznym mercedesem dystans kilkuset kilometrów bez żadnego doładowywania. W rozmowie, do której doszło w domku klubowym, uczestniczyła córka gospodarza Ewa, która jest skarbnicą wiedzy na temat tego co się na polu dzieje. Pomagała więc w ustalaniu różnych szczegółowych informacji.
Jedno z pierwszy pytań, jakie zadał mój szlachetny kolega, dotyczyło motywów, którymi się kierował Andrzej Zawistowski postanawiając zbudować pole golfowe. Nie było jednak żadnej konkretnej odpowiedzi poza lakonicznym stwierdzeniem, że z pewnością nie dla pieniędzy.
„To takie bardzo kosztowne moje hobby” stwierdził rozmówca Tadeusza, po czym zaczął snuć opowieść o samych początkach.„To się zaczęło w 2008 roku. Mieliśmy z Markiem Sokołowskim dwa miejsca, gdzie mogliśmy zrealizować nasze plany. Pierwsze pod Łagowem i drugie tu pod Świebodzinem. Zanim jednak to się zaczęło najpierw byłem u Marka na golfowych lekcjach, bo na początku uderzałem tak kijem, że więcej było z tego szkód niż pożytku. Podczas tych lekcji zdradziłem mu moje zamiary odnośnie budowy pola i on się do tego na tyle zapalił, że w krótkim okresie czasu miał przygotowane konkretne plany. Plany planami, ale tak naprawdę to ten projekt ciągle ewoluował. To znaczy na bieżąco zmienialiśmy to co wcześniej niby było na papierze. Dzięki temu to była fantastyczna przygoda móc z Markiem to wszystko robić”.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Kalinowe Pola powstały na zupełnie płaskim terenie należącym kiedyś do PGR-u. Wszystkie wzniesienia, stawy i drzewa zostały tutaj wykreowane przez twórców tego golfowego ośrodka.
„Teraz z perspektywy czasu może się wydawać, że Marek Sokołowski założył sobie zbyt ambitne cele przy budowie pola. Dwadzieścia lat temu był bardzo aktywnym zawodnikiem i stworzył Kalinowe niejako pod swoje umiejętności” – Andrzej Zawistowski podsumował wspomnienia o początkach Kallinowych. Na co Tadeusz zareagował celnym stwierdzeniem: „Stąd ta legendarna już w świecie golfowym 18-tka z dwoma wodami”.
Z drugiej jednak strony ludzie lubią wyzwania, a ten dołek jest tego najlepszym przykładem. Bez tego Kalinowe by nie miały charakteru. Obaj panowie doszli zgodnie do takiej konkluzji podsumowującej tych 18 pięknie położonych dołków.
Z racji tego, że Tadeusza interesują zawsze sprawy odnoszące się do konkretnych technicznych rozwiązań panowie zaczęli rozmawiać o tym w jaki sposób Kalinowe pole są nawadniane.
„Teren na którym się znajdujemy jest bardzo piaszczysty, przez co woda się nie zatrzymuje, nawet podczas najbardziej gwałtownych ulew. Wszystko przelatuje i tworzą się na poziomie 50 metrów podziemne jeziora. Wykorzystujemy to dzięki dwóm studniom głębinowym”
Kalinowe Pola do tej pory kojarzyły się z lasem. Dla niektórych usytuowanie kolejnych dołków wśród leśnej gęstwiny było przekleństwem, gdy ich piłka po mało celnym uderzeniu lądowała na całe lata w podściółce drzew, które rosną na Kalinowych, gdzie tylko sięgnąć wzrokiem. Dla innych ten matecznik jest wybawieniem, bo czasami piłka odbija się od drzewa na tyle szczęśliwie, że po drugim uderzeniu jesteśmy pod flagą. Poza tym, wielu golfistów, szczególnie niemieckich, ceni sobie w Kalinowych Polach to, że dzięki drzewom odgradzającym dołki ma się wrażenie jakby się było samemu na polu. Poza tym warto tu pograć ze względu na ciszę panującą gdziekolwiek człowiek się nie ruszy.
Pole pięknie się komponuje z urokliwą okolicą. Ziemia lubuska obfituje w jeziora, leśne knieje, ścieżki rowerowe i stare budynki, które zyskały rangę zabytków. To wszystko sprawia, że Kalinowe Pola są turystyczno-rekreacyjną atrakcją. Świetnie rozumieją to założyciele pola i obecny prezes klubu pan Maciej Karnicki.
Wokół 18 dołków powstają więc apartamenty i domki, dzięki którym powiększa się baza noclegowa. Poza tym takie inwestycje przynoszą zyski na tyle duże, że jak przyznał to Andrzej Zawistowski zdecydowano się na budowę trzeciej dziewiątki.
„Powstała głównie z wpływów z deweloperki. Jest naturalnym, kolejnym etapem w rozwoju naszego golfowego ośrodka” – rozwijał dalej temat pan Andrzej. „Gdy wychodziliśmy na taras to między jedną a drugą dziewiątką był kawał pola i aż się prosiło by to czymś wypełnić”
Ta potrzeba sprawiła, że wkrótce dokupiono w tym miejscu na tyle dużo terenu, by powstała trzecia dziewiątka, która odbiega zupełnie charakterem od pozostałych dwóch.
„Mamy teraz jedną dziewiątkę leśną, drugą parkową i trzecią totalnie linksową” – chwali się swoim pomysłem pan Andrzej.
Gdy przejdziemy się dokoła łatwo zauważymy, że każda z tych dziewiątek zaczyna się i kończy przy oddanym do użytku w 2012 roku domku klubowym. To unikalna rzecz w polskich realiach. Poza tym, takie poszerzenie golfowych możliwości sprawia, że Kalinowe Pola stają się jeszcze bardziej atrakcyjne.
„Golfista tutaj może przyjechać na kilka dni. Może zagrać raz na jednej i drugiej dziewiątce, potem na tej pierwszej i trzeciej i tak dalej. Stawiamy więc na rozwój bazy hotelowej. Budujemy kolejne apartamenty i domki. Mamy jeszcze prawie 60 działek, by to zrealizować. Poza tym marzymy o tym, żeby zbudować tu hotel. Chcemy z Kalinowych Pól zrobić prawdziwy golfowy resort” – powiedział z wielki przekonaniem Tadeuszowi pan Andrzej. Trudno mu nie wierzyć, skoro do tej pory wszystko co sobie zaplanował, doprowadził do szczęśliwej finalizacji.
Gdy na koniec rozmowy padło pytanie o to, z czego Andrzej Zawistowski jest najbardziej usatysfakcjonowany, twórca Kalinowych Pól przyznał, że dla niego najważniejsze, że udało się przez te wszystkie lata wykształcić prawie 1000 golfistów.
„Czuję dumę , że na terenie zdawałoby się mało podatnym na golfowy rozwój, ten sport stał się tak popularny. Od początku postawiliśmy na pracę z młodzieżą i to się opłaciło. Dzięki temu nie dość, że mamy najlepsze drużyny juniorskie w kraju, to jeszcze wielu z naszych wychowanków promuje golf w Polsce i na świecie. To wspaniałe. Zawdzięczamy to przede wszystkim oczywiście naszym trenerom i ludziom, którzy przez lata tutaj pracowali. Trudno nie wspomnieć w tym miejscu o Kubie Ossowskim,Robercie Wożniaku, Wiśni, czyli Tomku Wiśniewskim Tomku Zembrowskim i naszych wychowankach Michale Pigulskim, czy Kamilu Nowaku”.
Kalinowe Pola stały się przez lata jednym z najważniejszych golfowych ośrodków. Społeczność związana z tym szczególnym miejscem jest niebywała. Potrafi stworzyć niepowtarzalną atmosferę, a kuchnia oferowana w domku klubowym jest wyśmienita.
Chciałoby się więc na koniec przytoczyć słowa obecnego prezesa klubu Macieja Karnickiego, który po kilku tygodniach pracy stwierdził szczerze: „To miejsce jest skazane na sukces”
Tadeusz oczywiście w pełni zgodził się z tym stwierdzeniem, biorąc pod uwagę, że na polu od lat jest ładowarka dla elektrycznych samochodów. A co więcej jest to pierwsze polskie pole, które znalazło się w bibliotece TrackMana.
Do tej pory mogliśmy w Kalinowych Polach grać na dołkach 1-9 umiejscowionych w lesie, wśród długich szpalerów wysokich drzew. Tę część kompleksu nazwano niedawno EAST. Skoro pierwsza dziewiątka zyskała takie miano, to kolejna musi się nazywać WEST. Stworzono ją wśród krzewów i niższych roślin. Wszystko od samego początku ma charakter parkowy, który dopełniają stawy na dołku 18.
Dosłownie kilka dni temu dodano trzecią część tego unikalnego nie tylko w skali kraju pola golfowego. Jak się łatwo można domyślić dołki 19-27 przyjęło się nazywać CENTRAL. Ta dziewiątka jest linksowa, pełna światła i dużych otwartych przestrzeni. Urzekająco piękne krajobrazy wynagradzają często pewien rodzaj frustracji, jaką przynieść może gra. Wszystko z powodu sportowego charakteru tej części Kalinowych Pól, który wymaga od golfistów nie lada umiejętności.
Jesteśmy pod dużym wrażeniem tego w jaki sposób zmodyfikowano jedno z najważniejszych dla polskiego golfa pól. Dzięki temu wzrosła jego atrakcyjność, co z pewnością przyczyni się do bardziej dynamicznego rozwoju naszej ulubionej dyscypliny sportu.