Odcinek  36

Dwa Stawy

Pole 9-dołkowe

Trzciana 244B, 36-071 Trzciana 887 557 800 golf@dwa-stawy.pl dwa-stawy.pl Nie

Powrót Poprzednie Następne

Musieliśmy ten udany dla nas rok zakończyć z Tadeuszem w sposób spektakularny. Udało nam się to, dzięki wyprawie na golfowy obiekt, który jak się okazało był dla nas totalnym zaskoczeniem. To czego tam doświadczyliśmy, daje nadzieję, że ulubiony przez nas sport ma szanse rozwijać się w dobrym kierunku, właśnie dzięki pasjonatom, jakich spotkaliśmy podczas tej wyprawie.

Korzystając z bytności na południowym wschodzie Polski postanowiliśmy odwiedzić pole golfowe w Trzcianie koło Rzeszowa. Pogoda była znakomita, jak na tak późną porę roku. Świeciło słońce, temperatura sprawiała, że nie trzeba było zakładać ciepłych kurtek i na dodatek towarzystwo dopisało. Byli z nami po raz kolejny znakomici golfowi pasjonaci, czyli Michał Ligocki i jego partnerka Marysia.

Zanim jednak opiszę, co działo się w ten mocno jesienny dzień warto przypomnieć trochę historii podkarpackiego golfa, która sięga lat dwudziestych XX wieku. Wszystko za sprawą hrabiego Alfreda III Potockiego Ordynata łańcuckiego , który przy swojej letniej rezydencji w Julinie zbudował 9-dołkowe pole golfowe, na którym w tamtym okresie odbywały się rozmaitego rodzaju imprezy, uświetniające życie sportowo – towarzyskie ówczesnych elit. Do nich niewątpliwie zaliczyć należy legendarny, międzynarodowy mecz, który odbył się w 1935 roku. Spotkali się w nim Książe Karoli Radziwiłł , który z hcp 4 był jednym z najlepszych golfistów, z równie znakomitym zawodnikiem, jakim był książę Yorku. Zwycięstwo naszego księcia przeszło do historii europejskiego golfa i musiało niestety na wieki pozostać w pamięci pasjonatów tego sportu, bo okropne wydarzenia historyczne sprawiły, że o tym sporcie zaczęto na Podkarpaciu mówić dopiero po przeszło 70 latach. W 2006 roku bowiem kilku golfowych zapaleńców założyło Podkarpacki Klub Golfowy, który nieprzerwanie działa do dziś. Liczy sobie ponad 100 członków. Co roku organizowanych jest tutaj kilkadziesiąt turniejów na polu, które właśnie mieliśmy przyjemność odwiedzić i co najważniejsze mogliśmy na nim zagrać.

Zanim jednak do tego doszło spotkaliśmy się z totalnym pasjonatem golfa,  wywodzącym się właśnie z podkarpackich stron. Zdzisław Frańczak opowiedział nam historię powstania pola Dwa stawy i przekazał nam materiały dotyczące podkarpackiego golfa. Stał się naszym przewodnikiem, który towarzyszył nam podczas całego naszego pobytu. Między innymi dzięki niemu dowiedzieliśmy się, że budowa pola golfowego Dwa stawy rozpoczęła się w 2013 roku z inicjatywy członków Podkarpackiego Klubu Golfowego. To właśnie te kilka osób, z naszym gospodarzem na czele, postanowili na 57 hektarowej ziemi wydzierżawionej od gminy Świlcza stworzyć swój golfowy obiekt. Po roku udało im się doprowadzić inwestycję do końca. Nasza wizyta na polu odbywała się kilka tygodni po tym, jak świętowano 10-lecie pola golfowego Dwa stawy.

Gdy dojechaliśmy wreszcie do domku klubowego okazało się, że czekała na nas cała sympatyczna delegacja na czele z Bogusławem Bańborem, prezesem zarządu spółki Pro Golf, będącej właścicielem pola. Jako że pochodzę z Torunia, nie miałem w zasadzie wyjścia i musiałem praktycznie od dziecka być miłośnikiem żużla. Ta fascynacja tym wymagającym sportem trwa nieprzerwanie do dzisiaj. Wspominam o tym dlatego, że nazwisko prezesa wydało mi się znajome i nie myliłem się co do tego. Okazało się, że Bogusław jest dziadkiem jednego z najlepszych obecnie żużlowców młodego pokolenia, który na co dzień startuje w barwach mistrza Polski Lubelskiego Motoru. Znaleźliśmy więc niemal od początku z prezesem wspólny język. Rozmowy o golfie przeplataliśmy żużlowymi dygresjami, jak przystało na ludzi głęboko zaangażowanych w to co ich pasjonuje. Musiałem chyba pod tym względem wypaść nie najgorzej, bo dostałem na końcu w nagrodę żużlową pamiątkę w postaci zdjęcia wnuka prezesa z jego autografem. Nie prezesa, tylko z autografem jego wnuka, ma się rozumieć.

Oprócz pana prezesa w świetnie zorganizowanym domku klubowym czekała na nas jego żona Lucyna, która podczas całego naszego pobytu częstowała nas smakołykami, opowiadając o tym, jak działa pole. Można powiedzieć, że pełniła rolę „pijar” menadżera i w niezwykle sympatyczny sposób zachwalała wszystko, co się wokół pola golfowego Dwa Stawy dzieje.

Po krótkim i niezwykle serdecznym powitaniu ruszyliśmy na pierwsze tee. Nie ważne w tej chwili, jak graliśmy, biorąc po uwagę fakt, że wypadłem słabo. Najbardziej istotne okazały się rozmowy z prezesem, który opisywał nam obiekt, którym zawiaduje.

Pole golfowe Dwa Stawy ma 9 dołków jest jednak w ten sposób skalibrowane, że można na nim rozgrywać 18- dołkowe turnieje. Gdy zapytaliśmy o możliwość rozbudowy tego co widzimy, prezes lakonicznie odpowiedział, że toczą się rozmowy na ten temat. Są ponoć na to duże szanse, biorąc pod uwagę, że z 57 hektarów na budowę obecnego pola wykorzystano tylko około 25 hektarów.

Pierwsze na co zwróciliśmy uwagę, gdy znaleźliśmy się na fairwayu, to fakt, że jego stan był wyśmienity. Nasza opinia uradowała prezesa, który osobiście dogląda, jakie warunki panują na polu. „To dla nas priorytet – powiedział Bogusła Bańbor. „Na polu pojawia się wymagające, międzynarodowe towarzystwo. Mamy graczy z całego świata. Dzięki temu, że Rzeszów jest w czołówce najbardziej rozwijających się miast w tym regionie Europy, to z roku na rok rośnie liczba zagranicznych inwestycji. Dzięki temu mamy mnóstwo graczy między innymi z Korei i USA. Musimy im stworzyć dobre warunki do gry. Oczywiście nasi polscy klubowicze są dla nas najważniejsi i to przede wszystkim dla nich współorganizujemy w całym roku mnóstwo turniejów” – dodał z pełnym zaangażowaniem nasz gospodarz.

Po tych słowem musiałem wyrazić pełne uznanie, co do jednego z takich wydarzeń. Dla mnie bowiem, człowieka związanego całe życie z kulturą, szczególnie godnym uznania jest turniej charytatywny, z którego cały dochód przeznaczony jest na wsparcie Zespołu Szkół Muzycznych w Rzeszowie. To piękna inicjatywa.

Pole golfowe Dwa Stawy, mimo że jest w zasadzie płaskie, nie jest wcale łatwe. Nazwa pola nie jest przypadkowa, bowiem woda z tych dwóch stawów, tworzy liczne odpływy, a to z kolei powoduje powstanie całej sieci kanalików i oczek wodnych. To w zasadniczy sposób wpływa na uatrakcyjnienie gry, jeśli można tak nazwać możliwość utopienia niezliczonej liczby piłek, co mi się właśnie udało. Greeny są w znakomitym stanie i na pewno do łatwych nie należą, bo uformowane są na lekkim podwyższeniu. Piłka może się stoczyć, co sprawia, że gra jest wyzwaniem dla każdego golfisty, niezależnie od handicapu.

„Jednym z atutów naszego pola jest jego lokalizacja” – dodał z pełnym przekonaniem prezes, gdy powoli kończyliśmy grę. „Znajdujemy się bowiem blisko do drogi krajowej 94 i zjazdu z autostrady A4 i S19. Poza tym wartym podkreślenia jest fakt, że pole jest 15 minut drogi od Rzeszowa i 25 minut od lotniska Rzeszów–Jasionka”

Na koniec naszej wizyty zostaliśmy poczęstowani znakomitą zupą gulaszową. Podczas spożywania tej wyśmienitej potrawy, mogliśmy podziwiać prace studentów Wydziału Architektury Krajobrazu Uniwersytetu Rzeszowskiego. Młodzi architekci mieli za zadanie zaprojektowania pola golfowego, na podstawie danych przygotowanych przez właśnie pole golfowe Dwa Stawy. Efekt ich pracy jest prezentowany na ścianach Domku Klubowego.

Na koniec jeszcze z panem prezesem doszliśmy do wniosku, że żużel i golf łączy jedno. Oba te sporty można powiedzieć są jednostronne czyli aktywność zawodników skupia się zawsze na jednej i tej samej stronie. To mocno wyimaginowana teoria w odróżnieniu od naszej opinii dotyczącej pola golfowego Dwa Stawy pod Rzeszowem. Można śmiało powiedzieć, że zostaliśmy nim oczarowani i jesteśmy przekonani, że również Wy będziecie mieli takie same odczucia, gdy na nim zagracie. Szczerze wam to polecamy.