Odcinek  8

Pole golfowe w Olszewce

Pole 9-dołkowe

Olszewka 26 89-100, Nakło nad Notecią 606 744 731 telesfor.horodecki@golf-olszewka.pl golf-olszewka.pl Nie

Powrót Poprzednie Następne

Przekraczaliśmy właśnie Wisłę jadąc elektrycznym Mercedesem  przez most w okolicy Torunia, gdy padło z moich ust tradycyjne podczas naszych wypraw pytanie: „I co teraz?”

„Teraz pora na Telesfora”, odpowiedział Tadeusz, ciesząc się ze swojego żartu. Trochę się zdziwiłem, bo zastanawiałem się, co ma wspólnego z naszą golfową geografią nazwa popularnego w latach naszej młodości programu dla dzieciaków. Jak się później okazało było w stwierdzeniu mojego kolegi dużo prawdy, o czym zaraz się przekonacie.

Okrążyliśmy Bydgoszcz obwodnicą, która wiedzie przez lasy. Było słonecznie. Podziwialiśmy wiosenne kolory drzew i faunę w postaci kilku zajęcy przebiegających nam drogę. Dojechaliśmy do Nakła nad Notecią, bo zaraz obok jest wieś Olszewka, w której jak głosiły internetowe banery jest najstarsze w województwie kujawsko-pomorskim pole golfowe. Szukaliśmy dużej stodoły, bo tyle zapamiętał ze swojej ostatniej wizyty Tadeusz, gdy wpadł tu na chwilę jadąc do Piły. Od tego czasu jednak świat się zmienił, w tym również Olszewka. Tylko mój kolega jest ciągle taki sam.

Stodoła została tylko w nazwie, bo miejsce, które zamierzaliśmy odwiedzić funkcjonuje teraz jako „Stara Stodoła & Golf”, o czym informuje wielka tablica ustawiona przy samej drodze. Ledwie wysiedliśmy z naszego auta od razu pojawił się gospodarz tego golfowego zakątka.

Dziarskim krokiem podążał do nas uśmiechając się przyjaźnie Telesfor Horodecki. Znaleźliśmy się na podwórzu gospodarstwa rolnego, które zmieniło całkowicie swój charakter. Panuje tutaj niezwykły porządek. Posesja jest w każdym najmniejszym szczególe bardzo zadbana. To już prawie wielkopolska chciałoby się powiedzieć. Stajemy obok altany, przy której znajduje się pierwsze tee tego unikalnego 9 dołkowego pola. Przygotowujemy się do gry i słuchamy z zapartym tchem Telesfora opowiadającego nam swoją golfową historię. Wszystko zaczęło się od pola, które pamiętają tylko starzy golfiści. Mieściło się w Łukęcinie. To jedno z pierwszych polskich miejsc do grania w golfa, które zlokalizowane było nad morzem, w województwie zachodnio-pomorskim

„Pojechaliśmy tam całymi rodzinami ze szwagrami na wczasy”, zaczyna snuć swoje wspomnienia nasz gospodarz. „Po plaży poszliśmy zobaczyć co to jest ten golf i tak już z nim zostałem na resztę życia. Nie wiedzieliśmy ze szwagrem nic o tej grze. Gdy dawali nam kije skłamaliśmy, że coś z tego rozumiemy ale blefowaliśmy. Wtedy nie wymagano tam żadnej zielonej karty, więc każdy mógł grać. Tak mnie to pochłonęło, że cały pobyt spędziłem na polu. Rodzina nad wodą, a ja z kijami. Szwagier podobnie”.

Gdy Telesfor wrócił do Olszewski wyszedł przed dom i popatrzył na swoje 12 hektarowe, nieduże gospodarstwo. Od razu pomyślał, że musi zrobić coś, by dalej grać w golfa, bo przecież wakacje są tylko raz w roku. Sprzedał więc owce, które pasły się na łące zaraz obok stodoły i zrobił tam dwa dołki, by po pracy pykać, jak to sam określił ze szwagrem.

„Po jakimś czasie znudziły nam się na tyle, że dorobiliśmy kolejne dwa”,  kontynuuje swoją opowieść 78-letni prezes klubu, który jest żywym dowodem na to, że golf konserwuje i trzyma w dobrej formie. „Mieliśmy więc cztery dołki. Skoro tak – to musimy zrobić uroczyste otwarcie pola stwierdził mój szwagier, który był dziennikarzem”. Taką imprezę powinna zaszczycić jakaś znana osoba pomyśleli obaj panowie. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że potrzebny im był celebryta. Wtedy jeszcze nie używana tak nagminnie tego określenia. „Wtedy,  niedaleko nas mieszkał Radek Sikorski”. Telesfor przynosi wodę i pokazuje dom, w którym mieszkał ówczesny członek rządu. „Zgodził się przyjść bez ociągania. Dzięki temu zleciały się media”.

Gazeta Wyborcza z 20.05.2001 napisała:

„Ruszyło pierwsze pole golfowym w województwie kujawsko-pomorskim. Inauguracyjne uderzenie wykonał w sobotę wiceminister spraw zagranicznych Radek Sikorski. Pole w Olszewce k. Nakła (30 km od Bydgoszczy) jest pierwszym takim obiektem w Polsce, stworzonym w gospodarstwie rolnym. „

Telesfor stał się rozchwytywaną osobą medialną bo wszyscy podchwycili temat. To niewiarygodne przecież, że rolnik na dodatek sołtys, sprawował tę funkcję przez 30 lat, otwiera pole golfowe. Płynęły z tego same korzyści.

„Syn otworzył, na początku dla żartów stronę internetową. Wkrótce jednak to zaczęło działać na poważnie. Przyjeżdżali ludzie i już nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy dorobić kolejne dwa dołki”, Telesfor uśmiecha się na samą myśl o początkach pola. „Dołki się krzyżowały. Ludzie nie znali reguł. Wpadali na siebie, ale my nic sobie z tego nie robiliśmy. Zaczęliśmy nawet organizować turnieje, w których brało udział niewielu golfistów. Najpierw 5 potem o dziwo aż 7 osób. Każdy dostawał jakąś nagrodę.”

Zainteresowanie polem stało się w pewnym momencie tak duże, że zapadła decyzja, by zrobić koło domu Telesfora regularną dziewiątkę. Problemem jednak był kształt pola, jakim dysponowali. Było kilometr długie i 100 metrów szerokie. To dobre dla owiec, a nie dla golfistów.

„Poprosiłem więc sąsiada z boku, który był prezesem spółdzielni produkcyjnej żebyśmy się wymienili polami tak, aby można zmieścić wszystkie dołki. Ich układ wymyśliliśmy sami z kolegą, bo profesjonaliści zażądali za to takiej kasy, że spadłem niemal z krzesła na widok tej kwoty”,  dumnie podkreśla były sołtys. Nawodnienie też zrobili sami, bo wśród kolegów był hydraulik, który połączył wszystkie rury.  „Trochę się musiał narobić”, Telesfor śmieje się, bo podaje nam dokładnie długość w sumie tych rur.  „Trzy i pół kilometra na czterech hektarach. Możecie sobie to wyobrazić?  Gdy samochód zwalił to przed domem, sąsiedzie zaczęli pukać się w głowę. Sołtys zwariował. Pewno myślą tak o mnie do dzisiaj. Mówili, że to nie ma szans się udać i w pewnym sensie mieli rację. Ze smutkiem bowiem muszę stwierdzić, że z pobliskiego Nakła liczącego 22 tysięcy mieszkańców w Olszewce gra tylko 1 osoba”.

Telesfor nie przejmował się opiniami innych. Pasja nie dawała mu i jego najbliższym spokoju. Dzięki firmie, dającej atest, na polu zostały zainstalowane elektrozawory. Potem wykopali staw, ale żeby była w nim woda musieli wywiercić studnię głębinową. Staw przeciekał, więc pan prezes zaczął zwozić z całej okolicy kamienie, by uszczelnić to oczko wodne. Nie wszystkim to było na rękę. Sąsiedzi się buntowali. Jeden z nich, gdy Telesfor posadził na obrzeżu pola duży żywopłot, wyrwał go z korzeniami i postawił na tym miejscu mur. Zgłosił na policji, że będzie żądać odszkodowania, gdy jakaś piłka uszkodzi jego ogrodzenie.

Gdy pytamy o stodołę, którą zapamiętał Tadeusz, to nasz gospodarz prowadzi nas do ogromnej bardzo gustownie urządzonej sali. „To królestwo mojej żony, która organizuje tu wesela, komunie i rozmaitego rodzaju eventy. Przyznacie, że wszystko jest na takim poziomie, że nie powstydziłby się tego miejsca żaden renomowany hotel”, Telesfor pokazuje nam wszystkie zakamarki. Jesteśmy pod wrażeniem. Wysoki poziom świadczonych usług sprawił, że „Stodoła & golf| zyskała nie tylko w najbliższej okolicy zasłużoną renomę.  „Wszyscy nas znają. Dla wielu par młodych to jest nobilitujące, że napiszą na zaproszeniu, że wesele odbędzie się na polu golfowym. Dzięki temu żona może sponsorować to moje hobby, wiedząc, że bez tego nie mógłbym żyć. Kiedyś tu nawet miał swoją uroczystość pochodzący z Nakła zwycięzca XV Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w 2005 Rafał Blechacz. Pamiętam Japonki, które uradowane biegały po polu, bo towarzystwo było międzynarodowe”.

Zagraniczni goście trafiający do Olszewki potrafią docenić w pełni starania Telesfora. Dla nich golf jest ważną dyscypliną i dziwią się, że na takim urokliwym polu nie ma wielu graczy. Pojawił się na nim kiedyś Peter Bronson jako gospodarz eventu przygotowanego dla jakiś bankierów. Podobno bardzo podobała mu się ta 9-tka. Podkreślał, że w Polsce powinno być o wiele więcej takich lokalnych pól, by golf mógł się dalej rozwijać. Cóż jednak z tego skoro taki Telesfor Horodecki jest tylko jeden.

„Cieszę się, że na tej samoróbce zrobionej przez człowieka, który nie miał zielonego pojęcia o robieniu pola wychowało się aż 5 graczy, którzy dostali się do finałów WAGC i grali w Malezji, Afryce Południowej i Meksyku.

Poczytuję sobie za zaszczyt, bo jestem można powiedzieć ich ojcem chrzestnym. To ja namówiłem ich na golfa, dając im pierwszy raz w życiu kije.

Szkoda jednak, że tak dużo ludzi się zniechęca, bo wydaje im się na początku, że to takie proste. Mówię wtedy, że nie wszystko co jest proste jest łatwe”.

Po tej mądrej uwadze Telesfora ruszamy w dalszą drogę zapewniając, że z pewnością wrócimy. Zbudujemy mu wtedy pomnik, bo jest naszym bohaterem.