Kolejny punkt programu, jaki mieliśmy zrealizować miał szczególny charakter. To była dla mnie przełomowa podróż. Mieliśmy odwiedzić Bydgoszcz. Dla człowieka związanego od dziecka z Toruniem to było pewnego rodzaju wyzwanie. Wychowany na często idiotycznych antagonizmach musiałem przemóc uprzedzenia, by w obiektywny sposób zrelacjonować to czego doświadczyliśmy. Myślę, że w pełni się to udało. Zacząłem doceniać potencjał zlokalizowanego nad Brdą miasta. Można powiedzieć, że było to możliwe, tylko dzięki znakomitym ludziom, jakich mieliśmy szczęście spotkać podczas naszego krótkiego pobytu.
Zatrzymaliśmy się w hotelu spełniającym światowe standardy – Hotel City w Bydgoszczy. W garażu była ładowarka dla samochodów elektrycznych, dzięki czemu byliśmy już spokojni o nasze dalsze podróże. Potem kolega Tadeusza, miłośnik Bydgoszczy, oprowadził nas po najbardziej atrakcyjnych miejscach tętniącego życiem miasta. Urokliwe zakątki, świetne knajpy i kluby. Mieliśmy szansę poczuć ich klimat w ograniczonym stopniu, bo nie mogliśmy zaspać na bardzo wczesne spotkanie, jakie sobie wyznaczyliśmy następnego dnia. Umówiliśmy się telefonicznie z prezesem Bydgoskiego Klubu Golfowego, który entuzjastycznie podszedł do naszego projektu. Bardzo cieszył się, że będzie mógł nas gościć w Myślencinku bo tam zlokalizowane jest 9-dołkowe pole, które było celem naszej podróży.
Janek Górny czekał na nas w hotelu i zaraz po śniadanie ruszyliśmy jego śladem. Słoneczna pogoda sprawiała, że budynki przy ulicach, którymi jechaliśmy prezentowały się okazale. Po kilkunastu minutach dotarliśmy na teren Parku Kultury i Wypoczynku, który jest leśnym terenem usytuowanym w granicach miasta. Według GPS przejechaliśmy tylko 5 km od naszego hotelu, który umiejscowiony jest w centrum miasta, by naleźć się w pięknych okolicznościach przyrody. Myślęcinek to jak głoszą wszystkie internetowe banery największy park miejski.
Nasz gospodarz wytyczał nam drogę swoim autem jadąc zadbanymi alejkami. Mijaliśmy biegaczy, ludzi uprawiających nordic walking i jedną blondynkę na koniu. Było pięknie i zielono. Prezes otwierał wszystkie bramy, bo byliśmy pierwszymi golfistami, którzy tego dnia zapragnęli skorzystać z uroków tego unikalnego pola. Wjechaliśmy na parking obok wyciągu narciarskiego, który graniczy z golfową strzelnicą.
Janek wyskoczył z auta i cały rozentuzjazmowany zaczął opowiadać nam o tym co przed nami. Sposób jego narracji wskazywał od samego początku, że jest w swoim żywiole. To kolejny zapaleniec, zakochany w golfie i w polu, przed którym właśnie staliśmy. Wyglądało imponująco jak na tak zapomniany przez wielu golfowy zakątek.
„Urodziłem się w Bydgoszczy i związałem się na stałe z tym miastem” – prezes zaczął snuć wspomnienia dotyczące swoich golfowych początków. „Na początku swojej drogi zawodowej w 2006 roku pracowałem w firmie informatycznej zajmującej się pisaniem gier na Nintendo. W ten sposób trafiliśmy z kolegami na grę firmowaną przez Tigera Woodsa. Ktoś wpadł na pomysł, by porównać to co w kompie, z tym co w realu. Kupiliśmy sprzęt i trafiliśmy do Olszewki do Telesfora zwanego Tolkiem”
Janek przez cały nasz pobyt w Myślecinku powraca do jedynego w swoim rodzaju pola koło Nakła i jego szefa, który nauczył go nie tylko golfowych podstaw, ale do dziś jest wspaniałym doradcą. Panowie wspierają się wzajemnie w niełatwej pracy jaką jest prowadzenie golfowego biznesu.
„Po bardzo dobrych początkach musiałem jednak zarzucić na jakiś czas uprawianie golfa. Obowiązki zawodowe i powiększająca się rodzina – na świat przyszli moi dwaj synowie – sprawiły, że nie miałem totalnie już czasu na wyprawy do Olszewki” – kontynuował swoje wspomnienia Janek, idąc z nami na pierwsze tee tego bardzo malowniczego pola.
„Wróciłem do golfa dzięki synowi. Gdy Konrad był na tyle duży, by chodzić samemu do piwnicy, znalazł tam mój stary sprzęt. Zainteresował się nim na tyle, że musiałem go wziąć na driving range. Przyjechaliśmy tutaj do Myślęcinka i można powiedzieć, że już tutaj na stałe zostaliśmy. Poznaliśmy jednego z lepszych polskich golfistów Filipa Płaszczykowskiego i Marka Chamerę, który opiekuje się do dziś domkiem i polem. Syna pochłonął golf. Do dziś z powodzeniem gra na poziomie juniorskim”.
W dalszej części rozmowy Janek podkreśla, że golf jego syna był możliwy między dzięki temu, że łatwo do Myślęcinka dojechać środkami transportu publicznego. „Wysiada z tramwaju i tylko moment, by tu się dostać piechotą”, Janek stoi przy pierwszym greenie i pokazuje nam ręką, gdzie jest przystanek.
Pole w Myślęcinku znajduje się na zielonych pagórkach. Jego wysokie położenie sprawia, że roztacza się stąd widok na Bydgoszcz. Leży na terenie Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku, który z założenia jest obszarem rekreacyjnym łączącym piękno natury z infrastrukturą, która pozwala na aktywny relaks i uprawianie sportów wyczynowych. To wymarzone miejsce dla golfa. W 2005 roku Akademia Golfa dysponowała tylko strzelnicą, która jest do dzisiaj. Rok później na 6 hektarach powstało 9-dołkowe pole. Tadeusz co chwilę wzdycha i rozwodzi się nad ogromnym potencjałem, jaki w nim drzemie…
Pole nie jest niestety jeszcze skalibrowane. Janek pokazuje, ile pracy włożył, by grało się na tym polu lepiej. Budżet jest skromny, ale serce ogromne. Jeszcze musi włożyć dużo wysiłku, jeśli chce doprowadzić wszystko do takiego stanu, jaki sobie wymarzył. Jest szansa na zorganizowanie domku klubowego z prawdziwego zdarzenia, bo do tej pory tę rolę spełnia metalowy garaż.
„Dwa lata temu głosami golfistów zostałem wybrany prezesem Bydgoskiego Stowarzyszenia Golfowego i razem z moimi kolegami – Rafałem Krugiem i Krzysztofem Arbusem – stanowimy tercet, który pragnie, aby Myślęcinek stał się najlepszym polem w tym rejonie. Bydgoszcz na to zasługuje”
Na każdym kroku naszego wędrowania po tych urokliwych dołkach jesteśmy wystawianie na golfowe próby. Małe greeny, pofałdowane fairwaye i wiele outów. Trzeba mieć odpowiednie umiejętności, by uzyskać w Myślecinku dobry wynik. Nie dziwnego, że pierwsze słowa, jakie padły z ust Janka, gdy pojawiliśmy się na zarządzanym przez niego polu brzmiały „Witam na najtrudniejszym polu golfowym w Polsce, a nawet w Europie.” Może jest trochę przesady w tym stwierdzeniu, ale rzeczywiście nie jest łatwo i w tym tkwi potencjał tego pięknego golfowego miejsca. Prezes jest pewny swoich słów do tego stopnia, że na końcu naszego spotkania rzucił wyzwanie:
„Każdy golfista spoza Bydgoszczy, który zagra par lub lepiej podczas dowolnego turnieju na polu w Myślęcinku dostaje w nagrodę gree fee na następny sezon”. Janek podkreślił na koniec dobitnie, że „każdy”.
Tadziu wyraził przy pożegnaniu nadzieję, że w tak rozwiniętym gospodarczo mieście, jakim jest Bydgoszcz znajdzie się poważny inwestor by pomóc Jankowi w jego działalności. Pole zasługuje na to by stać się ozdobą tego miasta.